Po rozczarowaniu jakie przeżyłam
oglądając Another, tym razem znów zacznę słodzić. Właściwie to nie miałam
zamiaru oglądać Clannad, gdyż zniechęcały mnie te dwa dość długie sezony.
Jednak przełamałam się i niedawno zakończyłam oglądanie obu serii. Ech…znów
przychodzi taki moment, kiedy nie wiem kompletnie co mam powiedzieć. Nienawidzę
autorów tego anime, że wywołali we mnie tak skrajne emocje. Pierwszy sezon to
właściwie delikatny romans z elementami dramaturgii, dość przyjazny, jednak
niczym nie zachwycający. Główny bohater Tomoya Okazaki żyje wraz z ojcem
alkoholikiem, który popadł w nałóg po śmierci jego matki. Jak można się
domyślić, z miastem w którym mieszka wiąże się wiele nieprzyjemnych wspomnień.
Jednak pewnego dnia w drodze do szkoły spotyka nieśmiałą dziewczynę – Nagisę
Furukawę, z którą zaczyna się
przyjaźnić, a tym samym znajduje powód, by chętniej uczęszczać do szkoły. Dalej mamy już praktycznie
tradycyjny schemat – opisywanie szkolnego życia z elementami nadprzyrodzonymi i
tajemniczymi wstawkami opowiadającymi o dziewczynie, która wraz z robotem żyje
w innym, kompletnie opustoszałym świecie. To chyba tyle. Obejrzałam ten sezon
głównie ze względu na sezon drugi, który nosi nazwę „Clannad: After Story”. No
właśnie…a tutaj jest znacznie „gorzej”. Jeszcze nic nie wstrząsnęło tak moją
psychiką jak przeżycia Okazaki’ego. Nie mieściło mi się w głowie jak los może
tak kogoś skrzywdzić. Nie będę spojlerować, powiem tylko, że wylałam morze łez
podczas oglądania. Anime sprawiło, że przez cały czas bolało mnie serce i
chciało mi się płakać. Właśnie dlatego zaliczam je do „ciężkich”. Musiało minąć
sporo czasu, żebym przestałam zadręczać się rozmyślaniem o tragicznych losach
bohaterów. Chwała Bogu, mamy jednak szczęśliwe zakończenie, które sprawiło, że kamień spadł mi z serca, ponieważ nie mogłam
pogodzić się z tym co obmyślili sobie autorzy. W całej historii bardzo polubiłam Nagisę, która z początku wydawała mi się nijaka, jednak później
okazała się wręcz przesympatyczna, Tomoyę, jego kumpla Sunoharę, czyli
główną przyczynę moich ataków śmiechu, rodziców Nagisy (a szczególnie jej ojca,
który dosłownie wymiatał), Fuko, oraz
córeczkę naszych zakochańców – Ushio <3 Reszta bohaterów (czyli właściwie
bohaterów żeńskich) to jak dla mnie totalna klapa. Ale czegoż mogłam się
spodziewać? Zawsze wnerwiają mnie laski, które stoją na drodze mojej ukochanej
parze ^^ Pozostałe kwestie bez zarzutów, polecam wszystkim, którzy chcą zająć
się czymś na najbliższy czas, bo Clannad na długo zapada w pamięć…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz