No to powracamy do wątku z Code Geass,
czyli licealiści z tajemniczymi mocami chcący przejąc władzę nad światem. W tym
przypadku mamy zwykły, czarny notes, który spadł z nieba na teren szkoły.
Znajduje go jeden z licealistów, Light Yagami i zabiera do domu. Notatnik należy do jednego z
Shinigami, czyli boga śmierci, Ryuuka. Na pierwszej stronie
notesu można się dowiedzieć że jeśli wpiszemy czyjeś imię i nazwisko do Death
Note ta osoba umrze na sposób jaki opiszemy przy nazwisku lub na zawał serca
jeśli nic nie wpiszemy. Do notatnika można również wpisywać inne dane
precyzujące sposób i czas śmierci ofiary. Niezła zabaweczka, jakże by można ją
niecnie wykorzystać. Jednak nasz bohater ma dość stabilny kręgosłup moralny i
postanawia zabijać przestępców i innych zwyrodnialców żerujących na bezbronnych
ludziach. Wszystko pięknie, ładnie, ale jest zbrodnia to jest i kara...
Zabijanie nie uchodzi na sucho nikomu dlatego policja nie mogąc dać sobie rady
z tajemniczym zabójcą przestępców, bogiem nowego świata, czystą
sprawiedliwością Lightem zwanym Kirą, zatrudnia tajnego detektywa L,
najlepszego w swoim fachu. I tak przez resztę anime czekają nas fascynujące
potyczki zjadacza cukru detektywa L i przebiegłego jak lis Kirę. Jeden próbuje
podejść drugie. Miliony sposobów na zdemaskowanie podejrzanego i miliony
sposobów na pozbycie się natręta. Trudne sytuacje bez wyjścia i zawiłe
ich rozwiązanie. To cały Death Note. Chciałabym też przypomnieć że droga do
władzy często sprowadza się do strasznych czynów, a wtedy choćby idea była
rajska to jest ona okupiona krwią często niewinnych osób. A właśnie zapomniałam
dodać że Kira ma paru pomocników w tym między innymi Mise
Amane. Fabuła przyciąga swoją lekką
zawiłością oraz pozwala odpłynąć w świat zagadek z nie z tego świata. Możemy
poczuć się jak prawdziwy detektyw. Anime trzyma w napięciu, nigdy nie możemy
być do końca pewni co się wydarzy. Kończąc odcinek nie mogłam się już doczekać
kiedy włączę następny. To cudowne. Jest to naprawdę niezwykłe anime, z
niesamowitymi postaciami, szczególnie L <mój ulubieniec>. Jedyne co
zniechęciło mnie troszku do oglądania to pewne zdarzenie z moim ulubieńcem
gdzieś powyżej połowy serii. Po tym okropnym, traumatycznym wręcz przeżyciu
anime straciło na wątku nieustannej walki, ale i tak było warte obejrzenia do
ostatniej minuty, a nawet sekundy. Gorąco polecam i do następnego ^.^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz