piątek, 18 stycznia 2013

Sawako not Sadako (Kimi ni Todoke)

Sayuri przedstawia: Kimi ni Todoke


Żeby napisać tą recenzję, muszę niestety zająć nieco dłuższą chwilę. Cóż... coś mnie ostatnio wzięło na te cholerne sezonowce, jakby nie można było obejrzeć czegoś krótszego. Jednak w przypadku Kimi ni Todoke, to była zaledwie chwilunia, bo dwa sezony obejrzałam w przeciągu pstryknięcia palcami. Jakie wrażenia? No pozytywne oczywiście, a jakie inne? W przeciwnym razie nie obejrzałabym do końca. No więc tak...od czego by tu w sumie zacząć? Ta urocza dziewczyna, w długich, czarnych włosach, to Sawako Kuronuma, nasza główna bohaterka. Jednakże dla innych wcale nie jest taka urocza, bo tak się składa, że sieje postrach w całej szkole, ze względu na swój nieco odstraszający wygląd, przypominający Sadako Yamamurę, z japońskiego horroru "The Ring: Krąg". I to właśnie po niej odziedziczyła swoją ksywkę - Sadako, a o jej prawdziwym imieniu nikt już prawie nie pamięta. W dodatku Sawako posądzana jest o odprawianie egzorcyzmów, zabawę czarną magią oraz rzucanie klątw. No ale tak naprawdę to bardzo miła i przyjazna dziewczyna, której niestety nie dane jest znalezienie nowych przyjaciół. Jedyną osobą, która nie ucieka przed nią z krzykiem jest pewien chłopak - Shota Kazehaya, dlatego Sawako jest w niego zapatrzona jak w obrazek, jest dla niej wzorem do naśladowania, bo "Kazehaya jest taki miły, otwarty i ma tylu przyjaciół". I nawet w najśmielszych snach by nie pomyślała, że ten oto chłopak, który "należy do wszystkich" zakocha się w takiej dziewczynie jak ona. Wkrótce Sawako zdobywa dwie nowe przyjaciółki - Ayane i Chizuru, które sprawiają, że powoli oswaja się z nową klasą no i coraz bardziej zaczyna przyciągać uwagę Kazehayi. To budzi kontrowersje na tle całej szkoły no i niektóre, te bardziej zawistne dziewczyny próbują zburzyć sielankowy obraz rozsiewając plotki. To jednak nie ma żadnego wpływu na relacje nowych przyjaciółek, jedynie je jeszcze bardziej umacnia. Niby wszystko ma zmierzać we właściwym kierunku, jednak pojawia się pewne małe ziółko, a zarazem tajemniczy rozsiewacz plotek - Kurumi, która nie raz jeszcze nieźle namiesza w życiu bohaterów. Kurumi najpierw udaje przyjaciółkę Sawako, później wykorzystuje już tylko jej naiwność i bez skrupułów nią manipuluje, chcąc zbliżyć się do Kazehayi. Dziwna historia z tą całą Kurumi, powiem szczerze...Najpierw nie mogłam jej znieść, liczyłam na to, że w którymś odcinku wreszcie ją uśmiercą, aż do połowy ostatniego odcinka. Wtedy właśnie zrozumiałam, że nie była wcale taka głupia jak myślałam, że właściwie to jeszcze bardziej zbliżyła do siebie głównych bohaterów, że działała z głową i w końcu odpuściła, kiedy wszystko okazało się bezsensu. Bardziej irracjonalne było dla mnie zachowanie Sawako i Kazehayi, którzy w pewnym momencie sami zaczęli tworzyć sobie problemy. Jakby nie można było otwarcie porozmawiać o swoich uczuciach, no naprawdę...-.-" Sawako też czasem przesadzała, robiła z siebie taką ofiarę, "Och, on jest dla mnie miły tylko z litości, na pewno nie jest we mnie zakochany, co ja sobie wyobrażałam? Jestem taka samolubna..". To co działo się w odcinkach z tymi nieporozumieniami pozostawię bez komentarza. No ale dobra, pomijając to wszystko, anime chwyciło mnie za serce i uroniłam na nim niejedną łzę. Ach, no i mamy jeszcze Ayane i Chziu, które wprost uwielbiam <3 No i nieogarnięty Ryu ♥ Osobiście uważam, że powinni zrobić osobne anime o losach Chizu i Ryu, bo pokochałam ich paring na wieki wieków, prawie tak samo jak Sawako i Kazehayę  =^.^= Tak nawiasem mówiąc, głos Kazehayi wydawał mi się dziwnie znajomy, dlatego od razu poszperałam po wikipedii i znalazłam potwierdzenie tego, czego się domyślałam. Głosu użyczył mu ten sam seiyuu, który znany jest z dubbingu Włoch z Hetalii - Daisuke Namikawa. Instynkt Sayuri jak zwykle niezawodny, hehe :3 Po tym długaśnym wywodzie nadszedł czas na podsumowanie... Kimi ni Todoke to anime obowiązkowe i już. Kto tego nie obejrzy niech wie, jak wiele traci :-) 














PS. Na jakiś czas razem z Ayame robimy sobie przerwę z dodawaniem recenzji. Jak na razie na czas nieokreślony, zobaczymy jak to dalej będzie, także sayonara :3 

piątek, 11 stycznia 2013

Syndrom gimbusa (Chuunibyo Demo Koi ga Shitai!)

Sayuri przedstawia: Chuunibyo Demo Koi ga Shitai!



Chuunibyo Demo Koi ga Shitai! to anime, które podobnie jak Another zostało stworzone na podstawie Light Novel. Opowiada o pewnym chłopaku, który zwie się Yuuta Togashi. W całkiem niedalekiej przeszłości cierpiał na tzw. „syndrom gimbusa”. A nieco jaśniej - posiadał urojenia o posiadaniu niezwykłych, magicznych mocy. W momencie kiedy wybiera się do liceum jest już…jakby to powiedzieć…normalny i bardzo wstydzi się tego, że wcześniej działał pod pseudonimem „Mistrza Czarnych Płomieni”. Dlatego stara się z całych sił, aby nikt pod żadnym pozorem nie dowiedział się o jego jakże mrocznej przeszłości. Niestety na przeszkodzie staje mu pewna dziewczyna. Poznaje ją, kiedy ta schodzi po linie z najwyższego piętra bloku, w którym mieszka, a później spotyka ją na peronie czekając na pociąg. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, ale  chłopakowi nie umyka fakt, że nieznajoma potrafi siłą woli otworzyć drzwi do pociągu. Okazuje się, że ta dwójka wylądowała razem w klasie, a dziwna dziewczyna nazywa się Rikka Takanashi. Na nieszczęście Rikka posiada dokładnie to samo schorzenie, na które cierpiał niegdyś nasz bohater – syndrom gimbusa. Żyje w wyimaginowanym świecie magii, równoległych światów i nieustannie walczy z kapłanką, która jest jej własną siostrą. Ponieważ Rikka wiedziała o starym przydomku Yuut’y, twierdzi, że są bratnimi duszami i muszą działać razem. Od chwili, kiedy Yuuta zobaczył jej „nikczemne oko”, jest zmuszony zawrzeć z nią kontrakt, a wiąże się z tym oczywiście wiele problemów z utrzymaniem swojego sekretu z przeszłości w tajemnicy. Krótko mówiąc – mnie się podobało. Chuunibyo Demo Koi ga Shitai! to bardzo ciekawa, nieco zwariowana historia, gdzie całkiem nowego znaczenia nabiera określenie "gimbus". Oglądałam to anime na bieżąco i zawsze czekałam z niecierpliwością na nowy odcinek. Bardzo polubiłam głównych bohaterów, oraz tych pobocznych (z wyjątkiem Nibutani, której za każdym razem miałam ochotę przyłożyć w twarz). Kreska bardzo ładna, humor powinien trafić do każdego, element romansu, na którym tak bardzo mi zależało również został zachowany ^^ 













poniedziałek, 7 stycznia 2013

Takie tam

Mały apel do czytelników.



Jest taka sprawa, że chciałybyśmy żeby ludzie, którzy czytają nasze recenzje wypowiedzieli się w komentarzach co o nich sądzą ponieważ chcemy wiedzieć czy wam się one podobają czy wręcz przeciwnie. Będziemy wdzięczne za komentarze pozytywne i negatywne. Jeśli coś wam się nie podoba lub podoba śmiało piszcie. Jak już kiedyś tam wspomniałyśmy, razem z Sayuri jesteśmy również otwarte na różne propozycje z waszej strony. Jeśli chcieli byście zobaczyć jakieś szczególne recenzje, macie jakieś pytania, czy też pomyśły na posty tematyczne to dajcie znak a my ogarniemy temat. Jesteśmy agentami do zadań specjalnych i żadne propozycje nie są nam straszne.
Serdeczne pozdrowienia od Ayame i Sayuri ^.^

piątek, 4 stycznia 2013

Bang! Gdybym był Kirą, już byście nie żyli. (Death Note)

Ayame z największą przyjemnością przedstawia: Death Note


No to powracamy do wątku z Code Geass, czyli licealiści z tajemniczymi mocami chcący przejąc władzę nad światem. W tym przypadku mamy zwykły, czarny notes, który spadł z nieba na teren szkoły. Znajduje go jeden z licealistów, Light Yagami i zabiera do domu. Notatnik należy do jednego z Shinigami, czyli  boga śmierci, Ryuuka. Na pierwszej stronie notesu można się dowiedzieć że jeśli wpiszemy czyjeś imię i nazwisko do Death Note ta osoba umrze na sposób jaki opiszemy przy nazwisku lub na zawał serca jeśli nic nie wpiszemy. Do notatnika można również wpisywać inne dane precyzujące sposób i czas śmierci ofiary. Niezła zabaweczka, jakże by można ją niecnie wykorzystać. Jednak nasz bohater ma dość stabilny kręgosłup moralny i postanawia zabijać przestępców i innych zwyrodnialców żerujących na bezbronnych ludziach. Wszystko pięknie, ładnie, ale jest zbrodnia to jest i kara... Zabijanie nie uchodzi na sucho nikomu dlatego policja nie mogąc dać sobie rady z tajemniczym zabójcą przestępców, bogiem nowego świata, czystą sprawiedliwością Lightem zwanym Kirą, zatrudnia tajnego detektywa L, najlepszego w swoim fachu. I tak przez resztę anime czekają nas fascynujące potyczki zjadacza cukru detektywa L i przebiegłego jak lis Kirę. Jeden próbuje podejść drugie. Miliony sposobów na zdemaskowanie podejrzanego i miliony sposobów na pozbycie się natręta. Trudne sytuacje bez wyjścia  i zawiłe ich rozwiązanie. To cały Death Note. Chciałabym też przypomnieć że droga do władzy często sprowadza się do strasznych czynów, a wtedy choćby idea była rajska to jest ona okupiona krwią często niewinnych osób. A właśnie zapomniałam dodać że Kira ma paru pomocników w tym między innymi Mise Amane. Fabuła przyciąga swoją lekką zawiłością oraz pozwala odpłynąć w świat zagadek z nie z tego świata. Możemy poczuć się jak prawdziwy detektyw. Anime trzyma w napięciu, nigdy nie możemy być do końca pewni co się wydarzy. Kończąc odcinek nie mogłam się już doczekać kiedy włączę następny. To cudowne. Jest to naprawdę niezwykłe anime, z niesamowitymi postaciami, szczególnie L <mój ulubieniec>. Jedyne co zniechęciło mnie troszku do oglądania to pewne zdarzenie z moim ulubieńcem gdzieś powyżej połowy serii. Po tym okropnym, traumatycznym wręcz przeżyciu anime straciło na wątku nieustannej walki, ale i tak było warte obejrzenia do ostatniej minuty, a nawet sekundy. Gorąco polecam i do następnego ^.^